Tym razem poproszono mnie, abym opisała, czym i jak my karmimy nasze stado.
Temat trochę kontrowersyjny… część psich opiekunów uważa, że komercyjna karma jest bleee, zdarzają się też tacy, którzy powielają stare myśli, mówiąc, że po surowym pies staje się agresywny. A jak jest naprawdę?
U nas od lat króluje ten sam schemat:
rano – surowizna, wieczorem – suche.
Dlaczego właśnie taki?
Ponieważ surowe mięso trawi się zdecydowanie szybciej niż sucha karma, a więc ODPOCZYNEK po pierwszym posiłku, który jest tak ważny szczególnie u psów ras dużych i olbrzymich (ze względu na ryzyko skrętu żołądka), może trwać krócej. Dzięki temu jest łatwiej – wiadomo, że psiak ma więcej energii i jego aktywność w ciągu dnia jest wyższa niż wieczorem.
Rano obok surowego, prosto od @barfiaki, do michy trafiają wszystkie suplementy:
Oczywiście u każdego nieprzerwalnie króluje czystek, a jeśli chodzi o inne „wspomagacze” – wszystko zależy od „Gamonia” (czytaj: psa) i jego potrzeb. Bazujemy jednak na firmach takich jak @dogoteka czy @vetexpert.
Kolacja to suche – zawsze zalewane wodą. Pewnie zastanawiacie się dlaczego?
Raz, że się szybciej trawi, a dwa – woda odgrywa kluczową rolę w procesie trawienia. Aby pies nie musiał pobierać jej z własnych zasobów, dobrze jest o niej pamiętać.
Patrząc na ilość producentów karm komercyjnych, można dostać bólu głowy… jest ich od groma i każdy zachęca do zakupu, mówiąc, że moja jest najlepsza…
Ja wybierając karmę kierowałam się:
- ilością mięsa w produkcie,
- brakiem produktów takich jak: kurczak (nawet tłuszcz), strączki czy zboża,
- smakowitością (oczywiście testowaną przez psy),
- oraz ceną – bo przy 30 psach ma ona znaczenie.
Dlatego od ponad roku jesteśmy na @perro.
Testujemy wszystkie smaki, nie trzymamy się jednego – dzięki czemu karma zjadana jest z jeszcze większą chęcią.
No a kupki… bo przecież to jest mega ważne w życiu psiarza 😆 – piękne i pachnące, jeśli można to tak nazwać.
Nie zapominamy również o:
- twarożku z jajkiem (u nas raz w tygodniu),
- warzywach i owocach – które są źródłem antyoksydantów, witamin i minerałów wspierających zdrowie oraz odporność naszego przyjaciela.
Warto zwrócić uwagę, co może, a czego nie powinien zjadać pies, bo nie wszystkie owoce są zdrowe, nie wszystkie warzywa dobre… nie zapominajmy o tym.
Dla przykładu nie powinniśmy podawać m.in.:
winogron, pigwy, cebuli czy bakłażana.
A teraz odwieczny problem… ILE?
Ile tego wszystkiego podawać?
Na odwrocie opakowań karm znajdziecie tabele, ile gramów powinien dostawać dany pies – w zależności od jego aktualnej wagi, rasy/rozmiaru bądź wieku.
To jest jakaś pomoc, punkt zaczepienia… ale jak dla mnie nie jest to wyznacznik wielkości michy mojego psa.
Choć kiedyś sama uważałam, że taka tabelka to świętość!
Dzisiaj – trochę starsza i mądrzejsza – w ogóle tam nie zaglądam…
Każdy pies jest inny – jeden potrzebuje więcej, inny trochę mniej.
To dokładnie tak samo jak z nami, ludźmi 😉
Najważniejsze, aby waga była odpowiednia, a żeberka w miarę wyczuwalne – kieruję się tym od lat.
Obserwując psy, dobieramy do nich wielkość posiłków.
I absolutnie nie ważymy porcji, więc jeśli się sprawdza – po co sobie utrudniać życie 😉
Ale… jeśli chodzi o psy sportowe, te w ciągłym treningu – ich dieta musi różnić się od tej dla psa domowego.
Powinna dostarczać odpowiednią ilość składników odżywczych, by:
- utrzymać dobrą kondycję kości, mięśni oraz innych tkanek,
- wspomóc szybką regenerację po wysiłku,
- oraz przyspieszyć proces gojenia się urazów.
Żywienie i suplementacja to bardzo obszerny temat, który powinien być dobierany indywidualnie pod konkretnego psa.
Nie zawsze duża ilość suplementów to coś dobrego…
Czasami ich nadmiar może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Dlatego też powinniśmy podejść do tematu racjonalnie i przemyślanie.
Jeśli ktoś nie jest pewny, czym i jak żywić swojego psa – warto zapytać o poradę hodowcę, od którego mamy zwierzę.
Bo przecież nikt inny nie zna rodziców naszego psa, rasy tak dobrze jak on sam, a jego wiedza i doświadczenie niejednokrotnie są większe niż kogokolwiek innego – i w dodatku za darmo 😉